Jacek Dehnel, wyprawa na południe

marzec 9th, 2009 by trojanowski marek | Filed under analiza

.

W pewnym zwoju z Qumran oznaczonym sygnaturą Q:5-10-15, który przechowywany jest w Supertajnej Superstrzeżonej Superskrytce Superośrodka Superbadań Superliterackich (SechSmalS) zapisano proroctwo w języku aramejskim. Specjaliści od języków martwych odczytali zachowane fragmenty:

Kolumna V
1. A golił on się nie [będzie] … /
2. I pierścień mie [ ć/dź:? ] … { będzie miał / będzie z miedzi }
3. A w czasie przemieszczać się będzie w oka mgnie [ niu ]
4. I kiedy ogoli się brzytwą ostrą, wyp[rawi się] na południe ze stałą prędkością.

Kolumna VI

1. Czarny będzie kostium [jego]
2. A skarpetki nosił będzie b[iałe] do lakierek. Mieć będzie p[elerynę/palto?] czarne.
3. A i wiersz napi[sze] o tym, co zobaczy w trak[cie podróży]
4. Zobaczy słonia.

Kolumna VII

1. Ale poetą to on n[ie / a pewno] będzie.

Od chwili ogłoszenia drukiem treści zwoju Q:5-10-15 w światku poetyckim zawrzało. Pojawili się różni interpretatorzy kolejnych wersów tego zwoju. Na podstawie dokładnej przecież charakterystyki postaci tam opisanej rozpoczęli oni debatę o tzw. wybrańcu. W ramach tego dyskursu skrystalizowały się trzy obozy: historyków, aktualistów i futurystów. Historycy byli przekonani, że „wybraniec” wraz z zespołem cech charakterystycznych jest faktem historycznym. To znaczy, że pojawił się on w tradycji dziejów kultury i tam też należy go poszukiwać. Innymi słowy: wszelkie poszukiwania maja być ograniczone do badań spuścizny literackiej wg kryteriów zawartych w zwoju. Przeciwnego zdania byli futuryści. Skonstruowali oni teorię pomocniczą – doktrynę proroctwa samego w sobie – na podstawie której dowodzili, że proroctwo dotyczy tylko i wyłącznie czasu i zdarzeń przyszłych. Dlatego też kategoria wybrańca traktowana jest przez futurystów jako twór o charakterze intencjonalnym, jako pewien zbiór cech o charakterze idealnym, a nie jako fakt historyczny.

Najciekawsze badania (najciekawsze z perspektywy polskiego czytelnika, ponieważ w ramach tychże badań pojawił się wątek polski) rozwijane były w ramach aktualizmu.

Aktualiści byli zdania, że wybraniec opisany w zwoju Q:5-10-15 istnieje aktualnie i co więcej: na podstawie opisu przedstawionego w zwoju możliwa jest jego pełna identyfikacja.
I właśnie przedstawiciele środowiska aktualistów rozpoczęli intensywne poszukiwania wybrańca. Tym oto sposobem dokonano tzw. polskiego odkrycia – odkryty został Jacek Dehnel – poeta licealista. Na marginesie dodać należy, że polskie odkrycie zakończyło spór, który mógł doprowadzić do rozłamu w ramach obozu aktualistów. Dotyczył on wersu 2 V Kolumny.

Aktualiści zwrócili przede wszystkim uwagę na książeczkę „wyprawa na południe”. To własnie w tym zbiorze wierszy dehnelowskich niemiecki badacz prof. Georg von Plastick
und Stückateriia odnalazł fragment tzw. bezwzględnego braku różnicy. A trzeba wiedzieć, że prof. Georg von Plastick und Stückateriia był najwybitniejszym przedstawicielem nauki zwanej stylometrią. Do rzeczy. Otóż niemiecki profesor odkrył, że wers 4 Kolumny V zwoju Q:5-10-15 jest niemalże literalnie zgodny z jednym z fragmentem wersu w wierszu Jacka Dehnela („Powrót”). Jednak bezwzględny brak różnicy nie odnosił się tylko do tego tekstu. Sam tytuł bowiem jest zgodny z 4 wersem V Kolumny zwoju.

W wyniku odkryć prof. von Plastick und Stückateriia zainteresowano się Jackiem Dehnelem i jego tomikiem wierszy: „wyprawa na południe”. Przyjęto bezkrytycznie założenia niemieckiego aktualisty i rozpoczęto analizę zawartych w tomiku kolejnych tekstów.

Pierwsze na co zwrócono wątek, to tzw. motyw liceum w tekstach Jacka Dehnela.
Okazało się, że eksponowany jest on wprost lub implicite w kolejnych wierszach tomiku „Wyprawa na południe”. Oto pierwszy wiersz tomiku Jacek Dehnel dedykuje nauczycielce z LO, zachowując etykietę licealną, którą posługuje się każdy dobrze wychowany licealista z czerwonym paskiem na świadectwie – to znaczy obdarzając panią magister Szatkowską tytułem profesorskim.

Czerwony pasek, który zdobi jego cztery cenzurki będzie jego prywatną szkarłatną literą. Jako człowiek dojrzały, świadomy grzechu oraz sposobu, w jaki zdobywał czerwone paski na świadectwach licealnych Jacek Dehnel złoży confesio: „geografii nigdy nie poznałem” (Z perspektywy”).

Ale należałoby zadać sobie pytanie następujące: dlaczego Jacek Dehnel tak bardzo eksponuje motyw liceum w swoich wierszach? Odpowiedzi na to pytanie można by poszukać u Freuda u Junga, nawet u Gobineau czy Heckla – jednak można tej odpowiedzi poszukać u źródła, w tekstach poety Jacka Dehnela.

W jednym z tekstów poeta Dehnel posługuje się obrazem: „czterdziestu wagonów żwawych licealistów i licealistek” („Festiwal”).

Pierwsze, co zastanowiło badaczy to tzw. dżentelmeński asonans. Otóż zgodnie z opisem wybrańca zrekonstruowanym na podstawie zwoju Q:5-10-15 wysunięto tezę, że jeżeli takowy istnieje, to musi być przede wszystkim dżentelmenem. Będzie zatem ubierał się jak na dżentelmena przystało, będzie mówił jak dżentelmen i maniery także będzie miał dżentelmeńskie. Jednak w przytoczonym obrazie z tekstu „Festiwal” pojawił się po raz pierwszy w twórczości Jacka Dehnela tzw. dżentelmeński asonans. Oto bowiem poeta Dehnel wspomina najpierw „żwawych licealistów” a dopiero później „licealistki”. Innymi słowy, chłopcy są przed dziewczynkami, a przecież główna zasada dżentelmenów brzmi: „Panie mają pierwszeństwo”. U Jacka Dehnela ów dżentelmeński asonans ma jeszcze inny wymiar. Otóż predykat „żwawy” wydaje się odnosić tylko do kategorii „licealistów”, „licealistki” zaś umieszczone wprawdzie jako człon koniunkcji, pozbawione zostały wszelkiego wyrazu. Czytelnik bowiem podąża tropem „czterdziestu wagonów żwawych licealistów”.

Ten aspekt poezji Jacka Dehnela, w którym posługuje się on jako poeta-wybraniec-dżentelmen tzw. dżentelmeńskim asonansem wymaga jeszcze dodatkowego opracowania. Wracając jednak do motywów licealnych w tomiku „Wyprawa na południe”. Kolejny trop odnajdujemy w tekście „Powrót”. Tutaj każdy czytelnik – pod warunkiem, że ukończył kiedyś tam liceum – odnajdzie fragment własnej przeszłości, ale nie tej zwykłej, prozaicznej, powszechnej. Lecz tej najcenniejszej, pierwszej, tej intymnej: czyli ruchanka w kiblu na długiej przerwie lub w trakcie dyskoteki. Dehnel napisze o : „muszli, zamkniętej / szczelnie, lśniącej, cielistej, perłoworóżowej /, srebrzystoszarej muszli wspólnych śniadań, seksu, / kłótni, zaczerwienionych / ust,” („Powrót”).

Czytając Dehnela trudno oprzeć się tym obrazom przeszłości, które na nowo ożywają. Trudno zapanować nad halucynacjami, nad powracającym zapachem cipy koleżanki, która pozwoliła tylko na palcówkę. I ten smak, kwsakowaty, diagnozowany na palcu wskazującym jeszcze długo po. I mimo iż Jacek Dehnel doprecyzuje odcień emalii pokrywającej kolejne „zamknięte muszle” cersanitu, to i tak czytelnik odwoła się do własnych doświadczeń. Na tym polega moc obrazowania w poezji Jacka Dehnela, który rozkaże swoim bohaterom, by w alkowach raczej „czule orali” niźli „rżnęli” czy „pieprzyli” (wiersz datowany: 7. X. 1903). Cokolwiek znaczy owo „czułe oranie”, na jakim to czarnoziemie należy orać, czy też jakie mady spulchniać i co też ma z tego wyrosnąć – nie wiadomo. Ale pewne jest: bez pracy nie ma kołaczy.

Kolejny trop licealny w wierszach Jacka Dehnela związany jest z lekcją języka polskiego. 45. minutową monotonię, w której najważniejsze było oczekiwanie na dzwonek, obwieszczający przerwę Jacek Dehnel opisał następująco: „Wszystkie te wydarzenia nie warte cezury, / jedenastozgłoskowca, jambów i trochejów: przymknięcie / oczu, kiedy o drzwi cię opieram i mówisz: „zaraz / przyjdzie” ja: „zawsze się spóźnia” ty: „Ile? Dziesięć / minut?” - „Ostatnio godzinę”. I godzina, trochejów warta, / anapestów, jedenastozgłoskowca, cezury i jambów, ale / nie opisana, nie do opisania, pośpiech, dzwonek na / dole i kroki na schodach i zdyszane uśmiechy” (Szal).

Na pocieszenie dodać należy, że 45 minut z antykiem to nic w porównaniu z kursem gramatyki opisowej. Ale na motyw studiów w poezji Jacka Dehnela czytelnicy zdaje się będą musieli poczekać.

Jacka Dehnela można traktować na serio. Można chcieć dostrzec w licealiście, który wykuł podręcznika do polskiego na blachę reinkarnację Czesława Miłosza. Można, ale po co licealistom odbierać młodość? Kiedy człowiek traci w sobie dziecko, przestaje być człowiekiem.

Pozostaje zawsze na końcu: 1 wers VII Kolumny proroctwa zapisanego w zwoju Q:5-10-15.

tag_iconTags: |

You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. Both comments and pings are currently closed.

-