Juliusz Gabryel, Laboratoria

lipiec 9th, 2009 by trojanowski marek | Filed under analiza

Nowa poezja polska to kilkanaście tysięcy wierszyków pisanych przez kilkuset ludzi o takich samych życiorysach. Współczesny polski poeta, to:

Jan Kowalski, ur….. Poeta i prozaik.
Debiutował …………. Publikował m.in.
w….., ….. a także………, ………, ………
i w……………., oraz………………………
Laureat konkursu………………………
Zdobywca nagrody ….. i ………. ….
Mieszka w…………………………………

Juliusz Gabryel także należy do kilkusetosobowego tłumu rymująco-wieszczących przedstawicieli rodzaju ludzkiego mówiących po polsku. Ma na to odpowiednie papiery:

Juliusz Gabryel - ur. 1979.
Student filozofii na Uniwersytecie w Opolu.
Wiersze publikował w Studium, Frazie,
Odrze, Toposie, Kresach, Fa-arcie, Kursywie,
Portrecie, Undergruncie, Nowej Okolicy
Poetów, Pro Arte, Kulturze.
Autor tomu „Hemoglobina” (2003).
Mieszka w Kluczborku.”

Juliusz na poziomie życiorysu chciałby się jakoś wyróżnić w tym równiutkim szeregu gwiazd polskiej poezji współczesnej. Gwiazd, które z chęcią zatańczyłyby na lodzie przed kamerami TVN-u, gdyby tylko TVN chciał zaprosić te gwiazdy na lodowisko.

Pierwszy polski parapoeta – Dariusz Pado – uwiarygodniając się w roli przewodnika duchowego narodu akcentował w swoich notkach biograficznych swoją ułomność. Do życiorysu dopisywał sobie: „Dariusz Pado, dyslektyk, poeta….”. Miało to wzbudzić w czytelniku litość, osłabić zmysł krytyczny, sprawić by czytelnik przyjmował każdy tomik Darka w taki sam sposób, w jaki przyjmuje się porcelanowe słoniki roznoszone w ogródkach restauracyjnych przez osoby głuchonieme z prośbą o wsparcie finansowe. Człowiek powodowany litością po przeczytaniu zalaminowanego zaświadczenia o niepełnosprawności zapłaci te osiem złotych za słonika z Chin.

Juliusz poszedł tropem parapoety. Ale zamiast skanu legitymacji rencisty dopisał do życiorysu:

student filozofii

Filozofia na zasadzie dysleksji ma uwiarygodniać, nadawać sens słowu pisanemu. Za filozofią kryją się Platony, Arystotelesy, Hegle i Kanty. Tradycja ta nie powinna zostać zignorowana, w szczególności gdy odwołuje się do niej student, poeta i na dodatek Juliusz o anielskim nazwisku.

Od czasów kiedy Jacek Dehnel - zanim dobrał się do Balzaca - przerobił brzytwę Ockhama na maszynkę do golenia nóg i pach, żadna kategoria filozoficzna nie może się czuć bezpieczna. Nie ma lepszego pomysłu na głęboki, metafizyczny wierszyk niż dodanie do odpowiedniego archetypu filozoficznego kilku rymujących się słówek. Weźmy taki: aperion
Oto wiersz:

O aperionie, o aperionie
O aperionie, o aperionie
O aperionie, o aperionie
O aperionie, o aperionie
O aperionie, o aperionie
I tak w niskończoność

Poeci skwapliwie wykorzystują tradycję filozoficzną dla potrzeb własnych. Nie ma w tym nic nagannego. Przeciwnie. Doceniać należy żądzę poznania i wysiłek intelektualny towarzyszący studiowaniu dzieł klasyków. Weźmy takie dzieła Ockhama. Łatwo sobie wyobrazić trud Jacka Dehnela, który ze słownikami łaciny średniowiecznej dociekał sensu kategorii supozycji. Młody, ambitny, wykształcony umysł nie zadowoliłby się jakimiś tam tłumaczeniami. W grę nie wchodziły także żadne tam pogłębione rybki, poszerzone karasie czy przedłużone szczupaki. Jacek Dehnel – malarz, poeta, tłumacz poezji anglosaskiej, łotewskiej, kirgiskiej, ugaryckiej, polskiej, bułgarskiej przetłumaczył na własny użytek dzieła zebrane Ockhama. W ten sposób powstała legendarna „Brzytwa okamgnienia, która odcina wszystko”.

Wracając do związków filozofii i poezji. Zasada jest taka:

Każdy filozof jest poetą.
Nie każdy poeta jest filozofem

Nie każdy, kto studiuje filozofię, jest filozofem
Każdy filozof studiuje filozofię

Juliusz Gabryel miał pionę z logiki na studiach. Sylogistykę ma w dwóch małych paluszkach nie wspominając o logikach nieklasycznych. Mając świadomość zakresu kwantyfikatorów i aby nikt nie miał wątpliwości, że on jest tym „studentem filozofii”, który „jest filozofem” a tym samym „jest poetą” zwrócił się o pomoc do Łukasza Bagińskiego by ten strzelił mu odpowiednią fotę.

W ten oto sposób powstało legendarne ujęcie z profilu, opublikowane wraz z biogramem w tomiku Juliusza Gabryela pt. Laboratoria.

Poeta, student filozofii, ubrany trochę niedbale. Spod marmurkowej katany wystaje kaptur. Prawa ręka poety i studenta filozofii wciśnięta w prawą kieszeń spodni. Głęboko. Jakby w poszukiwaniu absolutu. Iskry życia w ten mroźny i nieprzyjazny człowiekowi dzień zimowy. W lewej dłoni poety, studenta filozofii widać papierosa. To dowód, że poeta, student filozofii myśli. Atrybutem myślenia są też okulary, które poeta, student filozofii Juliusz Gabryel ma na nosie. Jednak ostatecznym dowodem na obecność myślenia jest w tym przypadku dowód ontologiczny, czyli tzw. dowód ze zgarbionej sylwetki. Otóż osoba na zdjęciu jest młoda. Ale mimo młodego wieku garbi się. to znak, że głowa jest ciężka od myśli.

Analiza zdjęcia oraz życiorysu Juliusza Gabryela prowadzi do wniosku, że bezspornie mamy w tym przyadku do czynienia z filozofem i poetą. Z tego powodu wierszom Gabryela z tomiku Laboratoria należy się najwyższa uwaga. Wszystkich niedowiarków – tych, którzy nie zaufali świadectwu Bagińskiego, ani notce: „student filozofii” w życiorysie – ostatecznie uświadamia Jacek Gutorow, który tuż pod biogramem, tuż pod pięknym zdjęciem, równie pięknie jakby z filozoficznym zacięciem napisze:

Skróty i przeskoki myślowe oszałamiają jak niespodziewane odkształcenia perspektywy.
Obrazy rozkładają się na części pierwsze i pozwalają na wielokrotne złożenia. Opaczna logika snu wytrąca czytelnikowi z ręki każdą broń, tę najniewinniejszą i tę najbardziej wymyślną

Pozostawmy fachowej, filozoficznej analizie kategorie: „opacznej logiki snu”. Przejdźmy do analizy tekstów Juliusza Gabryela z tomiku Laboratoria.

Oto pierwszy tekst z tomiku Laboratoria. Tekst filozofa z Opola, wiersz poety. Oto tekst zgarbionego, młodego człowieka z głową ciężką od myśli. Atlasa, który na barkach dźwiga cały wszechświat i wszystkie kosmiczne myśli oraz pragnienia płynące z najodleglejszych galaktyk. Tekst o niebywałym ładunku intelektualnym i emocjonalnym. Jedyna próbka poezji poety-filozofa, którą zdecydowałem się przytoczyć. Pierwsza i ostatnia jak: aperion, aporia, anamneza, antynomia i antyteza. Unikalna jak Juliusz Słowacki i Juliusz Gabryel. Boska jak zestaw archaniołów Pseudo Dionizego Aeropagity z Peri tes ouranias hierarchias.

Panowie i panie na kolana. Oto wiersz:

Wystarczy się odpowiednio skoncentrować i żadna ściana
nie trafi na opór, ale zacznie się obracać.
Ujrzymy wtedy krainy, które tylko mogliśmy przeczuwać,
gdy ciężkozbrojna zima nie chciała się wycofać.
Na oblodzonych chodnikach pękały kręgosłupy,
czereśnie gradu uderzały o karoserie,
starannie pielęgnowane maski.
Wdrapywaliśmy się na leśne ambony,
spróchniałe drzewo dotrzymywało
nam przyjaźni.
Przychodziliśmy z drzazgami w palcach,
a śnieg widział, że nie ma skarbów
ponad drzazgi.

[świętokradztwo]

Oficjalny komentarz do tekstu - taaaaaaa….

Poza komentarzem:

Seria „nowej poezji polskiej” (Wydawnictwo Zielona Sowa), w ramach której wydano m.in. Laboratoria została pogrzebana. Bez większego protestu, oporu środowiska i czytelników. Zaczynam wierzyć w prawa ekonomii, oraz w działanie rynku w szczególności w jego zdolność do samooczyszczania się.

tag_iconTags: |

You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. Both comments and pings are currently closed.

-