Mirka Szychowiak, człap story

czerwiec 3rd, 2009 by trojanowski marek | Filed under analiza

Slogan: „W rodzinie siła!” – hasło wyborcze Romana Giertycha, motto biznesowe Waldemara Pawlaka – ma także swoje przełożenie ontologiczne w polskiej poezji współczesnej.

Często bywa tak, że tyrający w pocie czoła mężowie, chcąc mieć po pracy spokój w domu odpalają działkę swoim upierdliwym żonom, by te zaspokajały swoje humanistyczne ambicje. Miesięczne kieszonkowe jest na tyle wysokie, że żoneczki zakładają sobie fundacje, urządzają sobie spotkania i konkursy. Innymi słowy: organizują sobie cały czas wolny. To oczywiście uwalnia męża od obecności żony, żonę zaś uwalnia od obecności męża. I wydawałoby się, że takie wzajemne uwolnienie się od siebie oznacza koniec małżeństwa, ale przecież nie do takich poświęceń zdolny jest polski naród, byle tylko rozwijać ducha kultury.

Bywa też odwrotnie. Czasami jest tak, że to żony pracują na literackie hobby swoich mężów. Zakładają one fundacje literackie. Szefują im, piszą wnioski do ministerstwa, ciułają forsę od sponsorów po to tylko, by zarobić trochę grosza i móc odpalić miesięczną wypłatę mężusiowi, który tak się przypadkiem złożyło, że zatrudniony został na etacie w fundacji, której szefuje prezes-małżonka. Mężuś oczywiście nie jest jakimś tam figurantem na liście płac. Przeciwnie: udziela się i to na najwyższych poziomach działania fundacji żony. Zwykle – co dziwić nie może i nie powinno - nie zadowala go etat konserwatora powierzchni płaskich. Aspiruje do stanowiska wiceprezesa albo przynajmniej jakiegoś redaktora naczelnego.

Prawdziwym ekstremum rodzinnym współczesnej poezji polskiej jest ród Szychowiaków. A dokładniej ta gałąź drzewa genealogicznego, która ma swój początek w małżeńskiej przysiędze Mirosławy i Bogusława.

Dawno, dawno temu Bogusław spotkał Mirosławę. Obiecał jej, że będzie ją kochał i że nie opuści jej aż do śmierci. Udało mu się wytrwać w przysiędze. Co więcej: udało mu się pewnego razu zapłodnić żonę a żonie udało się urodzić dziecię – dziewczynkę Julię, której dano na nazwisko Szychowiak.

Córeczka nie wdała się w tatusia. Poszła śladami mamy. Dosłownie. Wzrost ma po niej, kolor włosów i nawet fryzurę odziedziczyła w spadku genetycznym. Nie wspominając o idealnych proporcjach ciała, odpowiadających klasycznemu kanonowi piękna.

Wracając jednak do Mirosławy. Od kiedy wspólnie z Bogusławem zamieszkała w domu o powierzchni 168 m2 i wartości 200.000 plnów, zmieniła się nie do poznania. Mirosława Szychowiak stała się poetką Mirką Szychowiak.

Obie tożsamości żony Bogusia funkcjonują autonomicznie. Mirosława zarabia jakieś 28 patyków rocznie, dyrektorując centrom kulturalnym a kiedy zdarzy się po temu okazja startuje w wyborach, chcąc zrealizować się na arenie wielkiej polityki. W odróżnieniu od tej ekstrawertycznej osobowości, Mirka jest skryta, wycofana. Jest delikatną, uduchowioną istotą, która pisze wiersze, która od czasu do czasu pojawi się na jakimś konkursiku literackim, by odebrać nagrodę – o ile jej dadzą.

Nie wiadomo, które z tych wcieleń preferuje pan Szychowiak. Czy urzędniczo-polityczną Mirosławę w kostiumiku, ze skórzaną aktówką pod pachą i laptopem na ramieniu, czy może Mirkę artystycznego anioła w powłóczystych, równie artystycznych szatach o nieustalonym kroju i konsystencji materiału?

To wydaje się nie mieć znaczenia, gdyż najbardziej interesującym pozostaje zawsze skutek połączenia. I nie chodzi tu o naturalną koniunkcję jajeczka z plemniczkiem, ale połączenie słowa i obrazu – czyli talentów artystycznych Bogusława i Mirki.

W 2005 r., drukarnie opuściło dzieło pachnące farbą pt. człap story - 38 produktów autorstwa Mirki Szychowiak, które sprzedawano w promocji z dołączonymi grafikami Bogusława.
Na obrazkach tych – jak na artystyczne obrazki przystało – jest coś niewyraźnego. Niby konik, niby droga, niby jaskinia. Niby okno, niby kratki, niby faktura ściany. Są też jakieś kręgi ale też jakby na niby. Innymi słowy: Bogusław dał poszaleć wenie. Ale owo szaleństwo blednie, traci swój jałowy wyraz sztuki nowoczesnej w porównaniu z tekstami Mirki. Bo teksty Mirki z 2005 zaskakują.

W człap story nie ma treści wielkich, uniwersalnych prawd i mądrości. Mirka Szychowiak jako poetka mówi za siebie i o sobie. Jednak jej wiersze i sposób w jaki opowiada nie tylko się podoba, ale sprawia, że czytelnik odnajduje w tych autorskich narracjach za każdym razem coś swojego, coś unikalnego i niepowtarzalnego.
Oto przykład. Tekst: kobietę trzykrotnie upadłą stać na wiele.

Powiedzmy, że lubię żyć intensiff.
Nie pytaj o szczegóły tylko obserwuj.
Potem mi powiesz, co było nie tak,
bo jak zwykle nie mam czasu na postoje.

….

Te szpitalne kwity, to dobre alibi, gdyby
mnie poniosło. Kobietę trzykrotnie upadłą
stać na wiele. Rośnie jej apetyt, zaostrza smak.
Nie żeby zaraz szał mamuta. Po prostu nic już
nie umiem powoli – spać, jeść, kochać. Inny napęd.
Dlatego musimy zmienić sobie instrukcję obsługi.
No i jak chcesz – nauczę cię fruwać.

Mirce Szychowiak udaje się niebywała sztuka – prawdziwa sztuka latania. Mianowicie: unika poetyzacji – wszystkich pokracznych przez to kuriozalnych metafor, które każdorazowo wywołują tylko śmiech. Używa zwykłego języka i prostych zdań. Tym językiem i ascetycznymi środkami wyrazu opisuje określone emocje prosto i wprost, dzięki temu pozostawia swoim czytelnikom interpretacyjne pole dla empatii. I teraz najważniejsze: obrazowość w tekstach Szychowiak nie wymaga uprzedniej dekonstrukcji metafor, nie jest skutkiem odkrycia sensu w hermetycznym przekazie. Zrozumienia wymaga dopiero indywidualna reakcja na obrazy, empatyczny odruch wewnętrzny, który pojawia się indywidualnie po lekturze tekstu. Na tym polega przewrotność ale i wartość tekstów z człap story.

Człap story to większości przypadków opowieść pierwszej osoby liczby pojedynczej. To skazuje czytelnika na status intymnego obserwatora, który może tylko podglądać. Pierwsza osoba liczby pojedynczej w wierszach Mirki Szychowiak ignoruje sferę pozatekstową , koncentrując się na budowie osobliwej rzeczywistości świata wewnętrznego. W tekście dżudżudżudżu poetka napisze:

Taki robak. Lezie sobie dżudżudżudżu. Się
posuń mały, zrób miejsce koleżance, popełzamy
razem, tylko daj cynk kolesiom, niech
rozejdą się na boki, żebym ich nie zgniotła.
Nie jestem waszym wrogiem, proszę tylko o azyl.

Szanowne robactwo, mrowie i reszto ruszaków:
Z uwagi na gwałt zbiorowy, w którym przypadła mi
Rola ofiary – zmuszona byłam opuścić moją ziemię.
Liczę na to, że u was jest spoko z poszanowaniem
praw człowieka i nie odeślecie mnie z powrotem.
Może zrobimy kiedyś jakąś małą rewolucję?

Zantropomorfizowane robaki pozbawione cynamonowego symbolizmu są zwykłe, ludzkie – tak ludzkie, jak tylko ludzie potrafią być, gdy zdecydują się na bycie tym, kim powinni być.

Warto w takich obrazach zobaczyć coś więcej. Coś co jest i pozostaje poza chitynowym pancerzem, poza zbiorowością i innymi obrazami. Warto zobaczyć tu kilka prostych formuł: „Szanowne robactwo.…”; „Nie jestem waszym wrogiem...”; „Się posuń”; „proszę tylko a azyl” – zaklęć dyskursu magicznego, dzięki któremu powstaje kolejny – używając słów poetki - „stan wyjątkowy”, który jest tak wyjątkowy, jak wyjątkowa może być tylko pospolitość w świecie pełnym cudów.

Trudno oprzeć się tym prostym czarom Mirki Szychowiak. Prostota zaklęć jest gwarantem skuteczności oddziaływania poetyckiego uroku. Oto kolejny przykład zdań prostych, które dodane do siebie stanowią idealną całość. Szychowiak pisze:

Znajdź przytomniejsze miejsce, okop się
i nie czekaj. Póki nie pogubiłeś nasion,
urządzaj ogrody tam, gdzie woda popłynie
rozrzutnie, pod skórą wystąpi z brzegów
i oboje staniecie się poświęceni, spokojniejsi.

I niech to nie dzieje się w mgnieniu oka,
nie dzieli na cykl wzrostu i niecierpliwego zbioru.
Zacznij ufać słońcu, ono nie jest na każde
skinienie, bo inaczej się skurczy i wypali.
Nie popędzaj niczego, niech się dłuży.

(ślimacz ślimacz)

Oczywiście na końcu zawsze można zapytać: po co czytać taki rodzaj poezji? Ale równie dobrze zapytać można o powód lektury ksiąg czarnoksięskich i naukę sztuki magii.

tag_iconTags: |

You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. Both comments and pings are currently closed.

-