Anna Magdalena Pokryszka, Każdego dnia

marzec 9th, 2009 by trojanowski marek | Filed under analiza

.
Jest taka cześć mózgu ludzkiego, która na pewnym etapie rozwoju osobniczego odpowiedzialna jest za produkcje jednej myśli, myśli szczególnej i specyficznej – refleksji, bez której niemożliwe byłoby przetrwanie rodzaju ludzkiego. Mianowicie: „czym się różni chłopiec od dziewczynki”.

Odpowiedź na to pytanie ma charakter dogmatyczny. Dzieci przyjmują często na wiarę słowa zakłopotanych rodziców, którzy posiłkują się mało naukowymi teoriami o pszczółkach, kwiatkach, kapustach, królikach czy bocianach.

Niektóre z pociech, te bardziej dociekliwe, w poszukiwaniu odpowiedzi podglądają rodziców, gdy ci się kąpią w łazience. Porównują się. Konfrontują biologię dziecka i dorosłego człowieka na podstawie konkretnych punktów odniesień. Na tej podstawie chłopcy i dziewczynki zdobywają wiedzę unikalną, bagaż doświadczeń, który wyprzedza rozwój ich samych – dowiadują się różnicy narządów płciowych.

Zanim owa differentia specifica przeniesie się na inne płaszczyzny niż tylko biologiczne, chłopcy i dziewczynki znienawidzą się wzajemnie, po to by jako mężczyźni i kobiety mogli się pokochać.

Jednak w określonym przedziale życia jednostkowego, takim, że A dąży do B i powstaje C, jako produkt dialektyki penisowaginalnej, inna część mózgu zaczyna produkować kolejne ważne pytanie – refleksje na temat różnicy między kobietą a mężczyzną, jako istotami kulturowymi.

I o ile wcześniej mężczyzna był gotów wierzyć, że jego status wynalazcy jest równy tej konkretnej kobiecie, której przynosi kwiaty, między udami której najbardziej lubi spędzać czas. O ile ta konkretna kobieta, w tej właśnie chwili, gdy jej ciało drży, a jej palce wpijają się w plecy mężczyzny, jest pewna, że tak będzie zawsze, że będzie mu równa – że jedyną różnicą między ON – ONA, będzie ta archaiczna starohebrajska końcówka „a”, która dzieliła „isz” od „isza” - tak nagle, niepostrzeżenie pojawia się przekonanie o nieprzekraczalnej różnicy kulturowej miedzy penisem i waginą. Między porządkiem patriarchalnym, dzięki któremu latamy w kosmos i odwiedzamy dna oceanów, a porządkiem matriarchalnym, po którym kultura rodzaju ludzkiego odziedziczyła kilka mitów o babach z odciętymi cyckami, figurkę wenus z willendorfu oraz szczególny rodzaj poezji – tzw. poezji waginalnej.

Poezja waginalna posługuje się charakterystycznymi środkami wyrazy i ustaloną strukturą formalną. Badania empiryczne dowodzą, że w dziewięćdziesięciu procentach przypadków wiersz zatytułowany: „ * * * ” albo „bez tytułu”, albo czymś na kształt „ptaków skrzydlatych” został napisany przez istotę, która nigdy nie pokazała gołej klaty na lekcji wuefu.

Odnośnie języka.

Język poezji waginalnej jest tym samym językiem, który motywuje znudzonych mężów do poszukiwań głębszych doznań erotycznych niż te, które zapewnia domowa alkowa.

Kobiety-wieszczki lubują się w:

ciszy nocnych myśli” (ptaki skrzydlate)

promieniach miodowych” (ptaki skrzydlate)

Poezja waginalna słynie też z tzw. jednowyrazowców, czyli – krańcowej formy przerzutni.
Na przykład:

tu i teraz
biegnie
słowo
dnia
zabiegane
od rana
wyciąga
ręce

(słowo)

Skłonność do jednowyrazowców może być przejawem wewnętrznej potrzeby zrobienia dłuższych przerw w trakcie czegokolwiek. Może być to także oznaka impotencji twórczej. Jedno zdanie złożone w przedstawieniu jednowaryzowym robić może za cały wiersz.

Istotną cechą poezji waginalnej potrzeba zapomnienia. Tylko kobieta jest w stanie wymyślić taką strofę:

jeszcze nie dotarłam
do krainy
wiecznego zapomnienia

(in statu nascendi)

Kultura zachodu przeżyłaby zapewne bez tej strofy, ale gdyby zostałaby ona wcześniej wmyślona przez mężczyznę, to zapewne wyglądałaby ona następująco:

jeszcze nie dotarłem
do krainy
wiecznych łowów

(z pamiętnika Wodza Bycze Jądro)

Można się teraz rozpisywać na temat kulturowego znaczenia motywu łowów i spania. Można prawić o mężczyznach, zdobywcach, łowcach i wynalazcach i kobietach, które cały dzień spędzały przy garach, gotując żarcie, za które dostawały regularne manto i dlatego są senne. Można zaprząc do rozważań całą antropologię. Ale tu wszelki dowód będzie zbędny. Poezja waginalna w tomiku pt. „Każdego dnia”, z którego pochodzą wszystkie cytaty występuje in flagranti.

Nie ma się zresztą czemu dziwić, bowiem w tym miejscu okładki, w którym zwykle umieszczone jest imię i nazwisko autora, czytamy: Anna Magdalena Pokryszka – wszystkie końcówki „a” – zatem mamy pewność, że Anna Magdalena Pokryszka zamiast penisa ma między nogami waginę.

Ten brak penisa doskwiera Annie Magdalenie szczególnie w ostatnich partiach wydanego przez wydawnictwo Mamiko dzieła.

Tam pojawia się najwięcej, charakterystycznych dla poetyckiej odmiany intellectus vaginalis, złynnych jednowyrazowców.

Oto jeden z nich:

jesteś początkiem
wszystkiego

żadna chwila
bez ciebie
jesteś przeznaczeniem
na dobro

zawsze
na wysokości

jesteś życie
czyste

krew nasza
źródło serdeczne

czerwona jarzębina

(serce)

Gdyby nie zwodniczy tytuł, a należy wiedzieć, że zwodnicze tytuły są także charakterystyczne dla waginalnej odmiany poezji, czytelnik mógłby przypuszczać, że wiersz jest wyrazem tęsknoty za dobrym seksem. Jednak tak nie jest.

Poetka nie pozostawia złudzeń, w kwestii interpretacji – oto ona, istota skończona wystąpiła do pojedynku z samym stwórcą (istotne jest, że wyobrażenie autorki o absolucie jest rodzaju męskiego), w którym regulaminowym orężem będzie próg empatii. Wynik tego pojedynku jest z góry przesądzony. Baba z oczywistych względów wygra, bowiem żaden mężczyzna – a stwórca jest tu jednym z mężczyzn – nie będzie w stanie powołać do istnienia, nawet przez fiat następującej kombinacji:

nadziejo
spływająca
z ramion

liniami ciała
tapetujesz ściany
mojego pokoju

w głuchy wieczór

kiedy księżyc
puka w okno

(Nadzieją i liniami ciało tapetuje pokój)

Stratedzy – od Clausewitza zaczynając a na Razinie kończąc – dowodzą, że jeżeli istnieje realne prawdopodobieństwo przegrania pojedynku, to lepiej od niego odstąpić. I pewnie dlatego Najwyższy milczy, zamiast wejść, jak to zwykł w takich przypadkach czynić, w metafizyczną relację z poetą. Zamiast ścierać się w odwiecznym sporze Bóg-poeta, po lekturze jednowyrazowców, Pan kontempluje piękno tej części swego stworzenia, które – na swoje podobieństwo – obdarował soczystymi, żylastymi penisami.

tag_iconTags: |

You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. Both comments and pings are currently closed.

-