marek trojanowski, felieton (Elżbieta Lipińska)

kwiecień 24th, 2009 by trojanowski marek | Filed under analiza

Matka miała syna. Kochała go.
Pewnego dnia syn się ożenił, ale kobieta, którą sobie wybrał za żonę nie chciała się jego miłością z nikim dzielić. Dlatego któregoś razu rozkazała mu zabić staruszkę. Poszedł on matki, zabił ją i wyciął jej serce jako dowód dla żony, że tylko ją kocha. Wracając z powrotem do domu potknął się i upadł. A serce, które niósł wypadło mu z dłoni, potoczyło się po bruki i zapytało: Synku, nic ci się nie stało?

Oto historia bezprzymiotnikowa, historia, która mogłyby opowiadać kobiety swoim synom. Ale kobiety, w szczególności: polskojęzyczne gospodynie domowe, które zaczynają dzień od paczki waletów i kawy, po której łatwo robią kupę i z równą łatwością piszą przynajmniej jeden wiersz, który następnie publikują gdzieś w internecie lub też nękają sekretarzy redakcji pism literackich nie wierzą prostym, bezprzymiotnikowym przekazom.

Kobiety mają tak skonstruowane mózgi, że nie potrafia obejść się bez przymiotników. Kiedy chłopaki ganiają się z plastikowymi karabinami i naśladują serie z pepeszy wrzeszcząc: e e e e e e e e e, dziewczynki ćwiczą się w swych przyszłych funkcjach społecznych. Prowadzają dostojnie wózki, w których wożą lalki. Lalki te czeszą, pieszczą, myją, karmią i przebierają.
Na tym etapie rozwoju z dziewczynkami wszystko jest jakby w porządku. Ale w pewnym momencie z dziewczynkami zaczyna się dziać coś niezwykłego. Otóż odkładają one wózki i lale. Zapominają o tych gadżetach na dłuższy okres czasu. O wózkach i dzieciakach przypomną sobie w okolicach trzeciego roku studiów, kiedy to o wewnętrzne strony ich cienkich ścianek twarzoczaszki zacznie obijać się wielki dzwon zwany instynktem macierzyńkim. Ale zanim do tego dojdzie dziewczynki rozkochają się. Przedmiotem ich westchnień jednak nie będą chłopcy z Backstreet Boys, Tokyo Hotel. Nie będzie to nawet lider zespołu Feel. Pierwszą ofiarą kobiecej miłości padają przymiotniki. Życie kobiece zacznie się koncentrować wokół konkretnych kategorii:

- gruba (w szczególności: „jestem za gruba”)
- chuda (w szczególności: „ale ona chuda”)
- ładna, piękna, cudowna
- brzydka, paskudna, ohydna
itp.

Oto przykład. Jedna z dziewczyn na blogu ze strony bravo.pl pisze:

„moja mama wpędza mnie w kompleksy….np siedzimy a ona mówi mi że jestem gruba… :/…a tymczasem mam niedowage.. :/..i gruba nie jestem:/ …albo mi mówi ze mam krzywy nos…niedawno siedziałam z nią na kanapie a moja mama ” o jej…ty masz bardzo krzywy nos” …nie mówi mi że jestem brzydka wprost ..tylko jakby chciała no nie wiem..w kompleksy mnie wpedzic..”/…ej no sorry…ja sama nie wiem jaka jestem..ale powodzenie mam więc chyba jakaś straszna nie jestem :/..no wiecie modelką też nie…ale to troche wygląda jakby chciała sie dowartościować wpędzając mnie w kompleksy…/://dziwne troche..” (autor: ponczoszanka)

Mamy tutaj charakterystyczne przymiotniki wieku dojrzewania:

- gruba
(warto zwrócić uwagę na koniunkcję: „mam niedowagę i gruba nie jestem”.)
- krzywy
- brzydka
- straszna
- dziwne

Przed 15 rokiem życia umysł kobiety nie potrafi wyjść poza tych kilka – przywołanych przez ponczosznkę – przymiotników. Właściwie jak nigdy później, każda kobieta przed piętnastym rokiem życia jest w stanie dokonać rzeczy unikalnej – a mianowicie, potrafi opisać świat zewnętrzny, życie społeczne i sferę kultury za pomocą pięciu przymiotników: gruby, krzywy, brzydki, dziwne.

W miarę upływu czasu kobiety będą starały się ukrywać rodzajową skłonność do przymiotników. Jako kobiety zasiadające w zarządach spółek, jako współczesne businesswoman będą unikały – przynajmniej w życiu zawodowym - przymiotników jak ognia, gdyż przymiotnik ma tę oto przypadłość, że zdradza uczucia. A nie ma nic gorszego w biznesie niż okazywanie emocji. Negocjatorzy umów inwestują dziesiątki tysięcy na botulinę wstrzykiwaną w twarz, w skórę dłoni, by się nie pocić, by nie okazywać oznak zdenerwowania – czyli nie dać przeciwnikowi szans na behawioralną lustrację właściwych intencji.
Kiedy zrzucą korporacyjne kostiumiki, kiedy zmyją z siebie zapach toneru do kserokopiarki, przy której spędziły większą część dnia, businesswoman na powrót staje się królową w świecie przymiotników. Oczywiście ich zbiór ewoluował. Oprócz:

- gruba
- chuda
- ładna, piękna, cudowna
- brzydka, paskudna, ohydna

pojawiają się nowe:

- odprężająca (w sensie: „kąpiel odprężająca”)
- relaksująca (jak wyżej)
- czule (w sensie: „kochaj / pieść / całuj mnie”)
- delikatnie (jak wyżej plus „wsadź go”)

Żadna orgia seksualna przeplatana wykrzyczanymi: „mocniej, głębiej, mocniej, mocniej,” nie może się równać z ciążą. W tym unikalnym stanie fizycznym ujawnia się równie unikalna słabość do przymiotników. O ile zapładnianie kobiet nie jest rzeczą trudną, tak życie z zapłodnionymi kobietami wymaga anielskiej cierpliwości. Ciężarne przy pomocy dwóch antytetycznych przymiotników potrafią zmienić w proszek radość z trafienia szóstki w totka, nie wspominając o prozaicznej satysfakcji z udanego dnia. Taki oto przykład:

Ciężarna: Stasiu, przynieś mi wody

Stasiu: Już kochanie. Proszę.

Ciężarna: Za zimna Stasiu.

Stasiu: Przepraszam. A teraz może być?

Ciężarna: Stasiu, za gorąca.

Stasiu: Doleję zimnej. I jak?

Ciężarna: Nie czujesz, że za zimna? Zimniejsza niż na początku.

Stasiu: No to daj, trochę doleję.

Ciężarna: Ohyda, tego pić nie można. Poparzyłam się. Ale z ciebie nieudacznik. Mogłam posłuchać mamusi Ostrzegała, że z ciebie nic nie będzie

Istnieje tylko jedna dziedzina życia, która może być porównywalna do dziewięciomiesięcznej przymiotnikowej gehenny – jest nią poezja. Kiedy kobieta zaczyna pisać wiersze wszystko się może zdarzyć. Może rozstąpić się jakieś morze, może zatrząść się zmienia, może przemówić stwórca, w ostateczności kobieta pisząca wiersze może dostać Nobla (o ile ma przystojnego sekretarza, który dzielnie ją inspiruje i podtrzymuje na tzw. duchu.). Największe kataklizmy zdarzają się jednak wówczas, kiedy kobiece pasje przymiotnikowe kanalizowane w wierszykach zostaną wydane w formie tomiku. Wówczas mamy do czynienia ze wymierną stratą kulturową, ze szkodą na duchu ponadgatunkowym i co najważniejsze: z niepowetowaną stratą papieru. Przykładem takiego kataklizmu jest tomiczek Elżbiety Lipińskiej, Pożegnanie z czerwienią. Na jeden tysiąc przymiotników przypada w nim średnio pięć rzeczowników i kilka czasowników. Oto próbka:

siwy mróz jak rozczochrana broda
zimne światło z trudem przebija noc
zmarznięte dłonie chowam głęboko
w pamięć twojego ciepła

zaciskam mocno powieki
bezczelnie wpycha się blady świt
w sam środek snu
gdzie pomarańczowe ciepło kamasutry
owija mnie szczelnie jak sari
które odplątywałeś tak cierpliwie
jak niecierpliwie mnie potem kochałeś

[przebudzenie]

Po takiej dawce przymiotników, które z gracją serwuje Lipińska, a której żaden Stasiu nigdy by nie wytrzymał, można tylko złożyć hołd ciężarnej kobiecie i podziękować bogu za penisa.

tag_iconTags: |

You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. Both comments and pings are currently closed.

-