Jakub Wojciechowski, Senne porządki

kwiecień 2nd, 2009 by trojanowski marek | Filed under analiza

Lektura dzieł stworzonych ręką wieszcza-Polaka dostarcza bogatego materiału empirycznego, na podstawie którego można sformułować ogólną teorię o symbiozie poezji i sztuki wznoszenia ścian działowych. O wzajemnym przenikaniu się ducha poezji i sztuki budownictwa jednorodzinnego.

Zagadnienie to może okazać się przełomem w rozumieniu istoty polskiej poezji współczesnej, której plazma wydaje się przenikać do wszystkich dziedzin życia. Okazuje się, że pierwotna masa duchowa - polska siła wieszczenia – może wylęgać się z dala od zacisza domowych biurek, skąpego oświetlenia lampki nocnej czy zadymionej kawiarni literackiej, w której odbywa się kolejny konkursik o dębową deseczkę.

Przypadek Jakuba Wojciechowskiego i jego dzieła „Senne porządki”, oraz majstra, który kieruje brygadą budowlaną, w której pracuję, wskazuje jak bardzo miesza się poezja z ruchem kielni, z rytmem: cegła-zaprawa; cegła-zaprawa…., z uduchowioną, świętą atmosferą fajrantu.

Kiedy mój majster – Pan (koniecznie przez duże pe) Antoni – zaczyna murować ściany nośne, to robi to w ten sam sposób, w jaki Jakub Wojciechowski układa swoje wiersze:

Autor: Pan Antoni K. - Majster

Ściana nośna

cegła cegła cegła cegła cegła cegła
zaprawa zaprawa zaprawa zaprawa
cegła cegła cegła cegła cegła cegła
zaprawa zaprawa zaprawa zaprawa
cegła cegła cegła cegła cegła cegła
zaprawa zaprawa zaprawa zaprawa

Nie tylko Pan Antoni pracuje. Pracuje także, choć na innym froncie pan Jakub Wojcechowski – poeta. Tworzy:

Woda

woda woda woda woda woda
woda woda woda woda woda
woda woda woda woda woda
woda woda woda woda woda

Pan Antoni oprócz tego, że z niebywałą finezją stawia ściany z cegieł (z bloczków silikatowych, zwłaszcza tych układanych bezfugowo na klej nie buduje, bo jak mów: „poziom mu ucieka”) także się denerwuje. Zdarza mu się przy tym przeklnąć:

Przekleństwo

kurwa kurwa kurwa kurwa
kurwa kurwa kurwa kurwa
kurwa kurwa kurwa pizda
chuj kurwa kurwa kurwa syf

W tym czasie, kiedy Pan Antoni klnie, poeta Wojciechowski tworzy drugą część swojego najsławniejszego utworu:

Woda [ciąg dalszy]

woda woda woda woda owad
woda owad woda woda woda
woda woda woda woda woda
woda woda woda owad woda

Oczywiście Pan Antoni, poza obowiązkowym kanonem lektur szkolnych, którymi kiedyś tam torturowano jego duchowość, nie przeczytał żadnej książki. Jedyną jego lekturą, której się z uwielbieniem oddaje jest rytualne czytanie „Faktu” w trakcie przerwy śniadaniowej. Przez myśl mu nigdy nie przeszło i pewnie nigdy nie przejdzie, że mógłby porzucić kielnie, poziomice i ciężkie skórzane buty robocze ze wzmocnionymi noskami z blachy. Że mógłby ogolić się, porządnie wykąpać i uzupełnić braki w uzębieniu przednim. Że mógłby zamienić swoje dni, znaną i przewidywalną przyszłość mistrza murarskiego, na podróż w nieznane, w której każdy nowy dzień kompletnie wyczerpuje zakres definicyjny wyrażenia „nowy dzień” – innymi słowy: że on, prosty chłopak bez studiów wyższych, mógłby zostać wieszczem narodowym.

A wystarczyłoby doprawdy niewiele. Gdyby tylko wziął przykład z bliźniego swego – tzn. wieszcza Wojciechowskiego – i zechciał spisać wczorajszą popijawę, jaką mieliśmy na fajrancie, to Bursza z Biura Literackiego posłałby w dehnelowskim okamgnieniu po Pana Antoniego swego najlepszego akwizytora, który wydawniczym Daewoo Tico w poszukiwaniu kolejnego wieszcza pokonuje codziennie min. 800 km, z propozycją nie do odrzucenia. Nie ma wątpliwości, że wydawca, który decyduje się na wydanie takiego tekstu:

to nie często nam się trafia, autentyczny
badacz w rozciągniętym swetrze, i chyba
nawet miał okulary! obowiązkowo musiał
popierdolić trochę o górach i chmurach, potem
były szanty, niby z krainy łagodności, a potem
jeszcze wytarł sobie gębę Stachurą, wódka
krążyła wokół ogniska …

(solina) [układ graficzny: prostokat]

wyda taki oto lingwistyczny prostokącik:


Piliśmy, a rzadko trafia się czwarta
flaszka. Posłaliśmy Mietka po litra.
Mogliśmy to opierdolić na miejscu
ale chcieliśmy kulturalniej w lesie.
Rozpalając ognisko rzuciłem parę
chujów. Się mi palić nie chciało.
Rozpiliśmy to stosunkowo szybko.

(Fajrant)

O ile Pan Antoni świetnie poradziłby sobie ze sławą, z paparazzo, z krzyżowym ogniem pytań w studio telewizyjnym, w którym nagrywano by kolejny odcinek programu PEGAZ, tak trudno byłoby mu udźwignąć duchowe brzemię, które wpisane jest w naturę wieszcza polskiego. Poza tym Pan Antoni ma zbyt bogaty bagaż doświadczeń empirycznych, które zahartowały nie tyle jego ducha, ale organizm, czyniąc z niego istotę o wyjątkowej odporności na alkohol. Inaczej rzecz się ma z Wojciechowskim, który odpada po siódmej pięćdziesiątce:

no
to
lu

no
to
lu

no
to
lu

no
to
lu

no
to
lu

no
to
lu

no
to
lu

no
to
lu
lu

(historia pewnego wieczoru)

Łatwo sobie wyobrazić podobne dzieło Pana Antoniego. Ale równie łatwo sobie wyobrazić koszmar wydawcy, który musi na kolejnych 398 stronach, w szlaczku drukować:

no
to
lu

zanim poeta Pan Antoni, mój majster z budowy, pójdzie w końcu

lu
lu

I być może dlatego Pan Antoni nigdy nie zostanie poetą i do końca swoich zawodowych dni będzie wznosił kolejne ściany nośne, opierdalał praktykantów za krzywe ścianki działowe, nosił ciężkie robocze buty i jeszcze cięższe ubranie robocze oblepione zaschniętą zaprawą. Bo Pan Antoni – Majster Budowlany Klasy I – w dziele Jakuba Wojciechowskiego pt. „Pragnienie”:

pragnie
nie
pragnie
nie
pragnie
nie
pragnie
nie
pragnie
nie

…..

nigdy nie odnajdzie nie tyle czegoś bardziej wartościowego niż jego solidne ściany nośne, które wznosi z mistrzowską gracją, ale czegoś o jakiejkolwiek wartości w ogóle. W tym przypadku (tzn. w odniesieniu do tomiku Senne porządki Jakuba Wojciechowskiego, wydanych przez Biuro Literackie, specjalizujące się w wydawaniu wszystkiego, co się nawinie) impotencja intelektualna Pana Antoniego nie ma żadnego związku z niewinnością jego umysłu, niepokalanego lekturowo. Dzieła Wojciechowskiego mają bowiem unikalną wartość, niezależną od doświadczenia czytelniczego.
Przyznać jednak należy, że Jakub Wojciechowski i mój majster – Pan Antoni, są jeżeli chodzi o formę: mistrzami kątów prostych.

tag_iconTags: |

You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. Both comments and pings are currently closed.

-